15.10.2023
Oscar – kot, który wyczuwał śmierć
Ewa Potępa
Ten tekst przeczytasz w 6 minut
Koty i śmierć łączy wyjątkowa relacja. Od wieków te puchate zwierzęta kojarzone były z końcem naszego doczesnego życia. Przypisywano im kontakt z zaświatami oraz zdolność wymykania się śmierci – nie bez powodu mają przecież dziewięć żyć. Mimo że większość z tych przesądów odeszła już w zapomnienie, to koty, a z pewnością ten jeden szczególny, wykazują na śmierć wyjątkową wrażliwość. Poznajcie historię Oscara – puchatego anioła śmierci.
fot. steerehouse.org
Kocie wsparcie dla potrzebujących
Na całym świecie jest wiele ośrodków medycznych, które korzystają z terapeutycznych właściwości zwierząt. Głaskanie miękkiego futerka kota oraz ich mruczenie uwalnia serotoninę – hormon szczęścia, który powoduje wzrost endorfin, spadek ciśnienia krwi, wprawia nas w dobry nastrój oraz wpływa na jakość snu. Wyjątkowy wpływ zwierząt na człowieka szczególnie doceniają pracownicy hospicjów oraz ośrodków długotrwałej terapii takich jak Centrum Pielęgniarstwa i Rehabilitacji Steere House na Rhode Island House w Stanach Zjednoczonych.
Kot terapeutyczny?
Oscar był jednym z sześciu kociąt adoptowanych przez placówkę w roli kota terapeutycznego. Kiedy mała, puchata biało-czarna kulka przybyła do Steere House, nic nie wskazywało na to, jak bardzo jest wyjątkowa. Kociak nawet imię otrzymał banalne: Oscar. Jednak nie na cześć irlandzkiego poety, lecz – dużo bardziej prozaicznie – nawiązując do znanej amerykańskiej marki hot dogów.
Został przydzielony na oddział demencji, by uspokajać przebywających tam pacjentów. Wystarczyło jednak parę dni, żeby personal stwierdził, że kot niespecjalnie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Dla większości pacjentów był gburowaty, zachowywał dystans, parskał, chował się przed nimi w szafach lub schowkach.
Jednak kiedy Oscar przebywał na oddziale szósty miesiąc, pracownicy zauważyli, że są wyjątki – pacjenci, w stosunku do który Oscar zachowuje się inaczej. Wycofany i niechętny zwykle kot, sam wskakiwał na ich łóżko, czuwał przy nich lub zwijał się w kłębek i zasypiał. Dziwnym trafem, dokładnie ci sami pacjenci wkrótce… umierali.
Puchaty anioł śmierci
Początkowo nikt nie zauważył w zachowaniu kota nic niepokojącego. Oscar rezydował na oddziale dla osób z demencją, gdzie śmierć była na porządku dziennym. Jak wyjaśnia doktor Dosa – lekarz geriatra, który Oscarowi poświęcił całą książkę – w końcu lekarze zauważyli tę niecodzienną zależność:
Po tym, jak zrobił to kilka razy, w końcu zauważyliśmy, że osoby, które odwiedzał, zwykle odchodziły jako następne. Nastąpiła jedna śmierć, potem dwie i ostatecznie doszło do około 20 lub 30 zgonów z rzędu, kiedy wszyscy zaczęli mówić: „Wow, to coś zupełnie niezwykłego”.
Ostatnie pożegnanie
Do codziennych zwyczajów Oscara należało przechadzanie się po domu opieki. Wędrował od sali do sali, obwąchując łóżka i zerkając na pacjentów. Czasami wskakiwał na jedno lub dwa łóżka, sprawdzając, jak czują się pensjonariusze. Jednak pielęgniarki i pielęgniarze wiedzieli, że dopiero jak kot zdecyduje się pozostać przy jednym z pacjentów, należy podjąć odpowiednie kroki.
Wskazane przez Oscara osoby umierały zwykle w ciągu kilku godzin. Kot tak precyzyjnie oceniał zbliżającą się śmierć, że personel opracował specjalny protokół, który wymagał wezwania bliskich pacjenta, aby mogli pożegnać się z umierającym.
Sama jego obecność przy łóżku pacjenta była postrzegana przez lekarzy i personel domu opieki jako niemal absolutny wskaźnik zbliżającej się śmierci – przyznaje doktor Dosa.
Dobre intencje
Chociaż obecność kota przy umierającym we współczesnej placówce medycznej może wydawać się nieco ekscentryczna, to jedna z osób z rodziny pacjenta, który odszedł w obecności Oscara, stwierdził:
To nie tak, że ufaliśmy kotu bardziej niż pielęgniarce. Nie do końca. Ale było... cóż, było coś w Oscarze. Wydawał się bardzo pewien tego, co robił. Miał naprawdę dobre intencje i do samego końca był zaangażowany.
Inny bliski, którego mama i ciocia zmarły w Steere House, przyznał:
Obecność Oscara dała nam wszystkim poczucie spełnienia i zadowolenia. Bo czy może być coś bardziej uspokajającego niż mruczący kot? Czy istnieje piękniejszy dźwięk, który może towarzyszyć nam w ostatniej podróży?
Kiedy rodzina żegnała się z pacjentem, Oscar był z nimi przez cały czas – zazwyczaj kilka godzin – aż do śmierci pacjenta. Następnie spokojnie zaskakiwał z łóżka i wracał na drzemkę do pokoju lekarskiego. Jakby czuł, że wykonał swoje zadanie i zbierał siły do momentu, aż znowu będzie potrzebny.
Międzynarodowa sława
Wyjątkowy dar Oscara wzbudził tak duże zainteresowanie, że doktor David Dosa, badacz i lekarz z Brown University, napisał książkę, która wkrótce stała się bestsellerem New York Timesa. Książka nosi tytuł: „Making Rounds with Oscar: The Extraordinary Gifts of an Ordinary Cat” („Wykonując obchód z Oscarem: Niezwykły dar zwykłego kota”). W 2007 roku ukazał się również artykuł w czasopiśmie New England Journal of Medicine w całości poświęcony Oskarowi i jego zdolnościom. To wystarczyło, by kot zyskał międzynarodową sławę.
Nieomylny w diagnozach
Do czasu ukazania się pierwszych doniesień prasowych Oscar poprawnie przewidział 25 zgonów. Nie był obecny jedynie przy jednym z nich – gdy krewni pacjenta poprosili o usunięcie go z pokoju. Jednak nawet wtedy Oscar stał pod drzwiami i tak głośno miauczał i drapał drzwi, że trzeba go było wynieść z oddziału.
Czuły i delikatny dla umierających, Oscar na co dzień miał dużo bardziej niezależny charakter.
Z oddali zbliża się pacjentka – pisze w swojej książce doktor Dosa. – To pani. P. która od trzech lat rezyduje na trzecim piętrze oddziału dla osób z demencją. Już dawno zapomniała o swojej rodzinie, mimo że bliscy odwiedzają ją niemal codziennie. Nieco rozczochrana po zjedzeniu lunchu, którego połowę nosi teraz na koszuli, pani P. wybiera się na jeden ze swoich wielu bezcelowych spacerów. Sunie w stronę Oscara, popychając przed sobą chodzik, mamrocząc pod nosem i całkowicie ignorując otoczenie. Zaniepokojony Oscar obserwuje ją uważnie. Gdy ta przechodzi obok, wydaje cichy syk, niczym grzechotnik, który próbuje przekazać: „Zostaw mnie w spokoju”. Niewzruszona Pani P. mija go i dalej idzie korytarzem. Oskar czuje ulgę. To jeszcze nie jej czas.
Dywagacje na temat wyjątkowego daru
Po publikacji artykułu doktora Dosy liczni eksperci – lekarze, weterynarze, biolodzy i behawioryści – szukali wyjaśnienia dla niezwykłego daru Oscara. Do dziś nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Najbardziej prawdopodobnym wydaje się wyjaśnienie, że zwierzęta, w odróżnieniu od ludzi, są szczególnie wyczulone na wiele sygnałów, których my nie jesteśmy nawet świadomi. Wrażliwy nos Oscara mógł więc wychwytywać drobne zmiany chemiczne lub biochemiczne w metabolizmie organizmu, które zachodzą na krótko przed śmiercią. Na tej samej zasadzie, jak niektóre psy potrafią przewidzieć napad padaczki u swojego właściciela.
Pojawiły się również bardziej duchowe interpretacje niezwykłych zdolności kota – jak przypuszczenie, że Oscar pozostawał w telepatycznym kontakcie z umierającymi. Wiedział, że umrą, ponieważ oni sami to czuli. Jego rolą miało nie być dotrzymanie im towarzystwa, lecz przeprowadzenie do innego, lepszego świata.
Kiedy nadejdzie koniec
Niezależnie od tego, skąd wzięły się zdolności Oscara do przewidywania śmierci, jego mrucząca obecność była się dla pacjentów oraz ich rodzin ogromnym wsparciem i pocieszeniem. Ten niezwykły kot udowodnił, że każdy zasługuje na towarzystwo u schyłku życia.
Oscar zmarł 22 lutego 2022 roku. Przeżył 17 lat i towarzyszył w przeprawie na tamten świat ponad 100 osobom.
Nieustająca inspiracja
Jego postać zainspirowała lekarzy oraz naukowców do dalszego zgłębiania tematu przewidywania śmierci przez zwierzęta, oraz ich obecności w terapiach u osób w stanie paliatywnym.
Inspiracje Oscarem odnajdziemy również w popkulturze. Zarówno w powieści Stephena Kinga „Doktor Sen” z 2014 roku, jak i w filmie o tym samym tytule w reżyserii Mike'a Flanagana, pojawia się kot niezwykle podobny do Oscara. Fikcyjny kot ma na imię Azrael i – podobnie jak Oscar – również z wyprzedzeniem potrafi wyczuć, kiedy czyjeś życie dobiega końca.
Stephen King przyznał w wywiadzie dla Entertainment Weekly, że to właśnie historia Oscara zainspirowała go do napisania powieści:
W jednym z porannych programów informacyjnych zobaczyłem materiał o kocie w hospicjum. Zdaniem dziennikarza kot wcześniej, niż ktokolwiek inny wiedział, kiedy pacjent ma umrzeć. Wchodził do pokoju i zwijał się w kłębek. Potem ta osoba umierała. Pomyślałem sobie – chcę napisać o tym książkę.
Koty są miłe
Kiedy wspominamy Oscara, od razu na myśl nasuwa się fragment powieści Terry’ego Prachetta „Czarodzicielstwo”:
– Chciałem powiedzieć (...) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE
Dla śmierci Oscar był z pewnością jednym z milszych kotów.
Miłośniczka dobrego jedzenia i podróży. Za punkt honoru stawia sobie pogłaskanie każdego napotkanego kota. W poprzednim życiu była Pandą Wielką.
Zobacz powiązane artykuły
30.09.2023
Ladies and gentlemen, przed państwem Larry – najważniejszy kot w Wielkiej Brytanii
Ten tekst przeczytasz w 6 minut
Chociaż na przestrzeni lat w siedzibie brytyjskiego premiera zaszło wiele zmian, to jest jeden pracownik, który mieszka pod tym adresem od ponad dekady. I wygląda na to, że nie ruszą go stąd żadne polityczne zawirowania. Mowa o Larrym – Głównym Myszołapie w służbie Sekretariatu Gabinetu Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej.
fot. Shutterstock
19.06.2023
Długowieczne rasy kotów – te koty żyją najdłużej
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Nie jest zaskoczeniem, że niektóre rasy kotów żyją dłużej niż inne. W teorii im mniej rasa jest zmodyfikowana, tym większa istnieje szansa na długie, zdrowe życie jej przedstawicieli. Sprawdźmy, które koty cieszą się długowiecznością!
fot. Shutterstock
12.07.2023
Karmy z wątróbką dla kotów – co warto o nich wiedzieć?
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Szukając karmy dla swojego milusińskiego, zauważasz, że w wielu produktach dla kotów przewija się w składzie wątróbka. Czy to dobry znak? Czy wątróbka jest pożądanym elementem w kociej diecie? Mówi się, że zawiera dużo toksyn. Czy rzeczywiście warto wybrać karmę dla kota z wątróbką?
fot. Shutterstock